(Rafał Charłampowicz)

Podróż z psem przewodnikiem zawsze trzeba zaplanować. W zasadzie można to powiedzieć o każdej podróży, ale w przypadku wyjazdów z psem planowanie ma szczególne znaczenie.

Dokumenty

Poruszając się z psem przewodnikiem po Polsce, powinniśmy stale mieć przy sobie dwa dokumenty: certyfikat psa i aktualne zaświadczenie o szczepieniach. Wymaga tego od nas polskie prawo. Każdy kontroler w środkach transportu lub pracownik ochrony budynku może od nas zażądać tych dokumentów i, jeśli ich nie mamy, może odmówić traktowania naszego psa jak przewodnika. W praktyce takie sytuacje się nie zdarzają, bo napis na szorkach wystarcza za wizytówkę psa, jednak warto zdawać sobie sprawę z tego, że ktoś wyjątkowo gorliwy i dobrze poinformowany może nas spytać o te dokumenty. O ile certyfikat jest mały i łatwo nosić go przy sobie, to wymóg chodzenia z zaświadczeniami o szczepieniach wydaje się bardziej kłopotliwy. Kłopot jest pozorny, bo – jak pokazują doświadczenia wielu właścicieli przewodników – i tak zawsze najlepiej mieć przy sobie książeczkę weterynaryjną. Książeczka przydaje się, gdy zajdzie potrzeba nagłej wizyty u weterynarza. Pies może skaleczyć łapę, zostać ugryziony przez innego psa, złapać kleszcza, z którym sami nie będziemy potrafili sobie poradzić itp. Takie wypadki nie są częste, ale się zdarzają i zawsze trzeba być na nie przygotowanym.

Żeby wyjechać z psem za granicę musimy jeszcze mieć psi paszport. Paszport zakłada psu weterynarz. Wiążą się z tym dwie opłaty: jedna za sam paszport, druga za założenie psu mikroczipa. Jeżeli planujemy podróże zagraniczne z psem, nie powinniśmy zwlekać z oczipowaniem naszego przewodnika. Pies wyjeżdżający z Polski musi mieć ważne szczepienia, ale szczepienia wykonane przed założeniem psu mikroczipa nie są brane pod uwagę. Mikroczip musi być zgodny z normami europejskimi, dlatego powinien zakładać go weterynarz uprawniony do wystawiania paszportów. Mamy wtedy gwarancję, że na granicy nie okaże się, że nasze elektroniczne oznakowanie nadaje się wyłącznie psu na budę. Przed wyjazdem trzeba koniecznie sprawdzić przepisy dotyczące wwozu psów do danego kraju, bo nawet w obrębie Unii Europejskiej są różnice, np. pies wyjeżdżający do Wielkiej Brytanii, Irlandii, Finlandii lub na Maltę musi dostać preparat przeciwko tasiemcom Echinococcusmultilocularis. Podanie preparatu musi mieć miejsce nie wcześniej niż 120 godzin i nie później niż 24 godziny przed wwozem psa. Preparat musi mieć udowodnione działanie, więc nie może być przypadkowy. Każdy kraj może mieć jeszcze dodatkowe przepisy, dlatego koniecznie trzeba spytać weterynarza (w przypadku popularnych krajów weterynarz będzie miał największe doświadczenie) i poczytać w internecie. Dobrym źródłem informacji są strony Głównego Inspektoratu Weterynarii: www.wetgiw.gov.pl.

Jeszcze większą ostrożność należy zachować, jadąc z psem poza Unię Europejską. Tu różnorodność przepisów może być większa.

Ulgi i prawo wstępu

Polska ma jedne z najlepszych przepisów dotyczących psów asystujących. Pies asystujący ma prawo przebywać praktycznie wszędzie i nie musi nosić kagańca. Łatwo się do tego przyzwyczaić i zapomnieć, że nawet w starych państwach Unii Europejskiej takie podejście do psów przewodników nie jest regułą i w autobusie możemy zostać poproszeni o włożenie psu kagańca lub hotel odmówi przyjęcia nas z psem. Im bardziej egzotyczny kraj, tym może być trudniej (np. zakaz wstępu do metra), dlatego przed każdym wyjazdem warto poczytać i popytać w internecie. Oczywiście, większość naszych wyjazdów z psem będzie bardzo przyjemna, ale trzeba być przygotowanym na wszystko i nie brać naszych standardów za oczywiste.

Hotele

Rezerwując nocleg w hotelu, niezależnie od tego, czy jest to Polska czy zagranica, zawsze zgłaszajmy, że przyjeżdżamy z psem przewodnikiem. Najlepiej oczywiście wybierać hotele, które przyjmują psy i nie liczą sobie za to dodatkowych opłat. Jeżeli takich hoteli nie ma w miejscu, do którego jedziemy, wybieramy taki, w którego opisie nic w ogóle nie piszą o psach. Przyjazd z przewodnikiem warto zgłosić z dwóch powodów. Pierwszy to taki, że personel nie będzie zaskoczony, a przyjemniej jest być mile przyjętym, niż tłumaczyć na miejscu co i jak. Drugi powód to sam pokój. Jeżeli z wyprzedzeniem poinformujemy, że nie widzimy, są spore szanse, że dostaniemy pokój, do którego będzie nam łatwiej trafić, np. pokój na parterze lub bliżej windy, która jest dobrym punktem orientacyjnym. Niestety, jest też wada zgłaszania przyjazdu z przewodnikiem. Pokój, który dostaniemy, niemal na pewno będzie pokojem dla niepełnosprawnych, czyli dla wózkowiczów. Oznacza to umywalkę, do której trzeba się pochylać, oraz różne poręcze w łazience, o które łatwo się potknąć, gdy się ich nie widzi. W skrajnym przypadku w naszym pokoju nie będzie krzesła, tylko wygodny wjazd pod stół dla wózka.

Wybierając hotel, trzeba jeszcze zwrócić uwagę na jego lokalizację. Pies musi się załatwiać, a do tego potrzebujemy trawnika. I to najlepiej niezbyt zadbanego. Jeżeli zdecydujemy się na hotel w ścisłym centrum miasta, ryzykujemy, że dookoła będzie albo sam beton, albo śliczne trawniki z ławkami pełnymi turystów. Nawet jeśli mamy przećwiczone własnoręczne sprzątanie po psie, szukanie kawałka trawnika wśród betonu i kwietników może okazać się dość stresujące. Zanim zdecydujemy się na hotel, warto albo zapytać kogoś, kto zna miasto, czy okolica jest przyjazna psom, albo poprosić kogoś widzącego, by obejrzał lokalizację hotelu na mapie Google. Lepiej wybrać hotel w pobliżu terenów zielonych. O dokładną drogę na trawnik będziemy oczywiście musieli spytać na miejscu.

Transport

Środek transportu w zasadzie nie ma znaczenia z punktu widzenia psa jako przewodnika. Pies przewodnik poradzi sobie tak samo dobrze w autobusie, tramwaju, w pociągu, samolocie czy na statku. Na komfort podróży składa się jednak wiele czynników, dlatego każdorazowo warto zastanowić się, jaki środek transportu będzie dla nas optymalny oraz zaplanować szczegóły.

Transport miejski

Tramwaje i autobusy to najczęściej używane przez nas środki transportu. Główny problem to tłok i różnorodność modeli utrudniająca orientację. Pies podprowadza nas do wejścia i wchodzi na nasz wyraźny rozkaz. Wychodzimy odwrotnie, tzn. najpierw właściciel, a potem pies. W przypadku pojazdów niskopodłogowych pies i właściciel wchodzą i wychodzą praktycznie jednocześnie.

Pies prowadzi niewidomego na terenie przystanku komunikacji miejskiej.
Jeżeli w zasięgu wzroku psa w autobusie lub tramwaju są wolne miejsca, pies powinien nam je wskazać. Pies podprowadza do siedzenia i kieruje pysk w jego stronę. Najczęściej wolnych miejsc nie ma. W takim przypadku optymalnym rozwiązaniem jest miejsce dla wózków znajdujące się zwykle naprzeciwko środkowego wejścia. Tutaj pies może się wygodnie położyć. Nie blokujemy przejścia innym, a nasz pies jest zabezpieczony przed ściskiem. Warto też wspomnieć, że z punktu widzenia właściciela psa najbardziej komfortowym miejscem do siedzenia w autobusie jest właśnie siedzenie przy miejscu dla wózków. Dobrze uczyć psa, by w pierwszej kolejności właśnie tam nas prowadził. W transporcie publicznym pies przewodnik ma takie same ulgi jak człowiek przewodnik. W autobusach prywatnych często jeździ za darmo, ale nie jest to regułą. Nie warto pakować się z psem do busów. Są małe i panuje w nich ścisk. Praktycznie nie ma w nich miejsca, w którym pies mógłby się położyć.

Pociągi

W pociągach, podobnie jak w przypadku autobusów oraz wszystkich innych środków transportu, najbardziej kłopotliwy jest ścisk. Dodatkowymi elementami, które trzeba wziąć pod uwagę, decydując się na jazdę pociągiem, są długość podróży oraz samo wejście do wagonu.

Gdy jest to możliwe, zawsze kupujmy miejscówkę dla psa. Nasz pies może jechać pociągiem na dwa sposoby – albo jako przewodnik, albo jako pies. W pierwszym przypadku mamy miejscówkę, a w drugim płacimy kwotę, która, jeżeli jedziemy ekspresem, może być wyraźnie niższa od tej, którą zapłacimy za bilet dla przewodnika. Jeżeli możemy sobie pozwolić na miejscówkę dla psa, najlepiej kupić bilety z miejscami naprzeciwko siebie pod oknem. Pies oczywiście nie siedzi na siedzeniu. Miejscówka gwarantuje nam, że pies będzie mógł się położyć pod oknem i nikomu nie będzie przeszkadzał. Dobrym rozwiązaniem są też wagony z tzw. siedzeniami lotniczymi. Pies kładzie się pod siedzeniem od strony okna i dzięki temu nie blokuje przejścia. Nikt też mu nie przeszkadza.

W pociągach osobowych, gdzie nie ma przedziałów, ale siedzenia są umieszczone naprzeciwko siebie, tak jak w klasycznych przedziałach, również kładziemy psa pod oknem. Jeśli jest to niemożliwe lub gdy jest za gorąco (grzejniki pod siedzeniami), kładziemy psa przy siedzeniu, ale tak, by leżał wzdłuż przejścia. Nie pozwalamy, by pies tarasował przejście, zmuszając pasażerów do przechodzenia nad nim.

Długość jazdy ma znaczenie, ponieważ pies nie skorzysta z toalety w pociągu. Jeżeli pies wypróżni się przed podróżą, może jechać nawet osiem godzin. Jednak przed kilkunastogodzinną jazdą pociągiem bez przesiadek powinniśmy się dobrze zastanowić. Po dłuższym okresie pracy z psem będziemy dobrze znali jego podróżnicze możliwości, ale na początku znajomości lepiej dmuchać na zimne.

Na koniec trzeba powiedzieć o dość ważnej kwestii wchodzenia do wagonu. Zasady są podobne jak w przypadku transportu miejskiego. Pies wchodzi pierwszy, a wychodzi drugi. Podczas wychodzenia pies jest trzymany na luźnej smyczy, a nie za pałąk uprzęży. Czasem, gdy wyjście z wagonu jest wąskie i wysokie, wręcz lepiej, żeby pies nie miał założonych szorek. Polskie pociągi, niestety, bywają niebezpieczne dla psów. Problemem są ażurowe schodki. Na stromych schodach zdarza się, że pazur psa wejdzie w kratkę stopnia i dochodzi do mniej lub bardziej poważnego skaleczenia. Taką przygodę miało wielu właścicieli psów. Niektórzy chronią psie łapy specjalnymi butami, inni starają się wybierać wagony dla niepełnosprawnych, czyli bez ażurowych stopni, wnoszą psy, unikają pociągów, gdy jest to możliwe, a jeszcze inni uznają, że szansa wypadku jest na tyle niewielka, że nie wpływa to na ich wybór środka transportu.

Pociąg czy autobus

Ryzyko urazu psiego pazura może zniechęcać do jazdy pociągami, jednak nie można powiedzieć, że autobus jest lepszy od pociągu. Wśród właścicieli psów znajdziemy takich, którzy zdecydowanie wolą jeden lub drugi środek transportu. Autobus ma tę zaletę, że podczas bardzo długiej trasy możemy wyprowadzić psa w czasie postoju. Z kolei w autobusie jest często ciasno, a pies nie zawsze może się wygodnie położyć. W pociągu pies ma więcej spokoju, bo może leżeć tam, gdzie nie przeszkadzają mu przechodzący ludzie.

Samolot

Pies przewodnik leci z nami w kabinie i nie wiążą się z tym żadne dodatkowe opłaty. Kupując bilet, musimy zgłosić, że lecimy z psem przewodnikiem. W niemal stu procentach przypadków na lotnisku dostaniemy asystę. Pies przechodzi przez bramkę z wykrywaczem metali tak samo jak człowiek. Wygląda to tak, że rozbieramy psa z uprzęży i obroży i każemy mu zostać przed bramką. Sami przechodzimy kontrolę, a następnie, stojąc już po drugiej stronie, wołamy psa, tak by przebiegł on przez bramkę. Jak widać, taka procedura wymaga od psa pewnej karności. W przypadku przewodników posłuszeństwo jest oczywiste, ale trzeba mieć świadomość, że nasze niewłaściwe postępowanie bardzo łatwo może oduczyć go wyćwiczonych, prawidłowych zachowań. Po roku niedbania o detale może się okazać, że nasz pies zamiast przyjść ładnie do nogi, będzie obwąchiwał wszystko dookoła, wcale się nie śpiesząc.

Do samolotu wchodzimy pierwsi. Miejsce, które mamy na bilecie, nie ma znaczenia. Ktoś z personelu pokładowego posadzi nas na miejscu, które uzna za najodpowiedniejsze. Linie lotnicze mają własne procedury. Jeżeli w samolocie są wolne miejsca, pies będzie leżał pod wolnym siedzeniem obok nas. Jeżeli wolnych miejsc nie ma, musimy położyć psa pod naszym fotelem. Podczas dłuższego lotu jest to męczące i dla nas, i dla psa, ale tak to właśnie wygląda.

Na lotnisku lub w samolocie obsługa może zażądać, by pies miał kaganiec. Warto zatem zabrać z sobą jakikolwiek kaganiec, ale nie tzw. kaganiec weterynaryjny (szmatka owijająca pysk), ponieważ to najbardziej męczące dla psa rozwiązanie.

Uwaga: wyżej opisane zasady zabierania psa na pokład samolotu obowiązują u wszystkich znanych europejskich i amerykańskich przewoźników. Jednak przed lotem do kraju spoza cywilizacji zachodniej lub przed lotem liniami, które są z tymi krajami kojarzone, warto upewnić się, że zostaniemy wpuszczeni z psem. Do niektórych krajów afrykańskich psów się nie wpuszcza, a społeczeństwa kulturowo zakorzenione w islamie są raczej nieprzychylne psom (według legendy pies ugryzł Mahometa), dlatego lecąc na Wschód lub na Południe, warto dokładnie sprawdzić, czy nasza podróż z psem będzie możliwa.

Promy

Przewoźnicy promowi w Europie raczej nie pobierają opłat za przewóz psa przewodnika. Pies może też poruszać się z nami po statku. Ważne, by bilet kupować z wyprzedzeniem, bo liczba kabin przeznaczonych dla pasażerów z psami może być ograniczona.

Taksówki

Pies w taksówce jedzie z przodu razem z nami. Wchodzimy pierwsi, siadamy na fotelu, a pies siada przed nami, pyskiem w naszym kierunku. Jeżeli pies jest duży, może położyć nam łapy na kolanach. Większość psów nie ma jednak problemu ze zmieszczeniem się we wnęce przed fotelem.

Jeżeli trasa jest dłuższa, a bagażnik otwarty, pies może jechać z tyłu. Jest to całkiem wygodne dla psa, bo może się położyć. Odpada też problem sierści pozostawionej na nas i w taksówce.

Po taksówkę najlepiej dzwonić. Zawsze mówmy, że jedzie z nami pies. Mamy wtedy gwarancję, że obsłuży nas taksówkarz, który wozi psy. Najczęściej zapłacimy jak za przejazd ze zwykłym psem, czyli więcej niż gdybyśmy jechali sami, ale różnice w stawkach zwykle nie są duże. Czasem taksówkarze, widząc, że pies jest przewodnikiem, nie doliczają opłaty za psa.

Kiedy wybieramy się do obcego miasta, warto wcześniej zapisać sobie numery do kilku korporacji taksówkowych. Może się okazać, że niektóre firmy z zasady nie wożą psów, więc lepiej być przygotowanym.

Podróżne wyposażenie psa

Właściciele psów zabierają w drogę bardzo różne rzeczy. Czasem większość bagażu stanowi wyposażenie psa. To, czego rzeczywiście potrzebujemy, to miska lub miski, najlepiej nieduże, by weszły do plecaka. Jeżeli spędzimy gdzieś kilka dni, dobrym rozwiązaniem mogą być trzy miski: dwie nieduże, ale takie, do których wejdzie porcja karmy oraz woda wystarczająca psu na całą noc, i trzecia, bardzo mała, którą zmieścimy w torebce lub plecaku, a która przyda się do napojenia psa w dowolnym miejscu. Takie miski można kupić w prawie każdym sklepie zoologicznym lub AGD. Niektórzy właściciele psów zamiast klasycznych misek wolą miski silikonowe. Taką miskę można złożyć w płaski krążek, więc nie zajmuje dużo miejsca.

Oczywiście musimy też zabrać karmę. Karmę najlepiej poporcjować jeszcze w domu. Mamy wtedy kilka lub kilkanaście woreczków, które dobrze ułożą się w plecaku lub walizce bez ryzyka, że folia pęknie i karma się wysypie. Przed nakarmieniem psa nie będziemy też musieli odmierzać porcji. Wystarczy wysypać psi obiad do miski.

Z dodatkowych rzeczy – jeżeli nasz pies jest szczególnie wrażliwy – można zabrać kocyk do leżenia i jakąś zabawkę. W większości przypadków to jednak zbędny balast, bo nasz pies świetnie sobie poradzi, śpiąc nawet na gołej podłodze. Kilka dni nie zrobi mu krzywdy. Najważniejsze, by czuł się z nami dobrze.

Poprzedni rozdział / Następny rozdział