(Joanna Witkowska)
Od momentu otrzymania psa przewodnika osoba niewidoma odpowiada nie tylko za jego pracę, lecz także za opiekę nad nim, za zaspokojenie jego wszystkich potrzeb oraz za zapewnienie prawidłowych relacji między nim a otoczeniem. Pies przewodnik przebywa tam, gdzie jego niewidomy właściciel, dlatego tym otoczeniem może być środowisko domowe, miejsce pracy czy uczelnia. Warto więc poznać kilka praktycznych wskazówek, które sprawią, że zarówno niewidomy ze swoim czworonogiem, jak i inne osoby będą czuły się w danym miejscu dobrze, bezpiecznie i komfortowo.
Organizacja przestrzeni w domu
Trudno wyobrazić sobie dom, w którym codziennie śpi się w innym miejscu, za każdym razem inaczej ustawia się naczynia w szafkach itp. Słowem, żeby czuć się w domu bezpiecznie, potrzeba pewnej stałości i stabilizacji. Podobnie rzecz się ma z psem przewodnikiem – jemu także do pełnego dobrostanu potrzebna jest świadomość, że ma stałe miejsce do spania, że w określonym miejscu jest miska z wodą. Oczywiście, pies może położyć się na dywaniku przy łóżku pana, co nie zmienia faktu, że posiadanie własnego, stałego legowiska pozytywnie wpływa na jego samopoczucie. Jednak gdzie najlepiej umieścić posłanie psa przewodnika? Po pierwsze, nie może ono leżeć w żadnym przejściu, ponieważ na legowisku, obok którego ciągle ktoś przechodzi, pies nie będzie właściwie wypoczywał. Po drugie, właściciel psa przewodnika nie widzi, więc sam będzie się o legowisko potykał.
Ze względu na bardzo silną więź, jaka wytwarza się pomiędzy czworonożnym pomocnikiem i jego właścicielem, dobrze byłoby, żeby pies spał w tym samym pokoju, choć jeśli nie jest to możliwe, nie oznacza od razu fiaska przyjaźni i współpracy człowieka z psem. W początkowym okresie można też do spania (lub przebywania bez kontroli właściciela) stosować odpowiednio dobraną klatkę. Chociaż może się wydawać, że zamknięcie psa w klatce go męczy, jest to jednak nieprawda. Ponieważ w warunkach naturalnych psy rodzą się w norach, spanie lub przebywanie (oczywiście przez krótki czas) w ciemnym i niezbyt obszernym pomieszczeniu daje im poczucie bezpieczeństwa.
Pies powinien mieć stały dostęp do świeżej wody do picia. Jeśli chodzi o umiejscowienie miski w domu, to podobnie jak w przypadku legowiska należy postawić ją w miejscu, w którym ani osoba niewidoma, ani inni domownicy nie będą się o nią potykać i rozlewać wody. Dodatkowo dobrze jest pamiętać o tym, że pies podczas picia chlapie, więc miskę najlepiej umieścić na podłodze, którą łatwo zetrzeć, a także na podłożu, któremu odrobina wody zbytnio nie zaszkodzi. Jeżeli do wyboru jest pokój z drewnianym parkietem lub kuchnia, gdzie są kafelki, to lepiej postawić ją, rzecz jasna, w kuchni, ponieważ utrzymanie podłogi w czystości będzie łatwiejsze. Miska mojego psa przewodnika stoi w kącie przedpokoju, gdzie po pierwsze na nią nie wpadam, a po drugie łatwo mi zetrzeć rozlaną wodę z kafelków.
Utrzymanie czystości
Kolejne zagadnienie związane z przebywaniem psa przewodnika w domu to utrzymanie czystości.
Najczęściej do roli psów przewodników przeznaczane są labradory. Są to psy krótkowłose, ale mające dużo podszerstka, czyli miękkiego, delikatnego włosa znajdującego się pod zewnętrzną warstwą sierści. Generalnie psy linieją dwa razy do roku, jednak pewna ilość martwego włosa i podszerstka opada z nich przez cały rok. Zważywszy, że labradory są raczej duże, ilość gubionej sierści nie należy do znikomych. Na dobrą sprawę jeśli osoba niewidoma chce, by w domu było naprawdę czysto, powinna go odkurzać codziennie. Do zbierania sierści dobrze sprawdza się turboszczotka, tzn. szczotka z obracającym się wałkiem. Warto też co jakiś czas odkurzać kanapy, krzesła i inne wyściełane meble, pies bowiem ociera się o nie i zostawia na nich sierść. Sierść przenosi się także na ubraniach. Oczywiście, na kanapie będzie jej jeszcze więcej, o ile pies ma zwyczaj na niej sypiać. Przyczepione do ubrania kłaczki można ściągać przy pomocy specjalnej lepkiej rolki, przy czym im bardziej śliski materiał, tym mniej z nim kłopotu. Moje doświadczenie pokazuje jednak, że sierści na ubraniu praktycznie nie można się ustrzec, gdyż pies podczas pracy dość często ociera się o nogi, a jeszcze więcej sierści zrzuca, otrzepując się lub bawiąc z właścicielem.
Niestety, nie wszystkie dni w roku są ładne i słoneczne – bywają też dni deszczowe, burzowe i pełne ohydnej brei z topniejącego śniegu, zmieszanego z solą i piaskiem. W takich sytuacjach utrzymanie czystości w domu staje się jeszcze trudniejsze. Najlepiej wtedy po każdym spacerze umyć psu łapy i brzuch, zaś grzbiet wytrzeć do sucha. W ten sposób nie da się jednak zmyć całego brudu, a już na pewno nie uda się osuszyć psa bardzo szybko. Dlatego oprócz większej ilości sierści i błota na podłodze, trzeba się liczyć także z niezbyt przyjemnym zapachem, jaki wydziela każdy pies, gdy jest mokry. Dodatkowo mokry pies, otrzepując się lub ocierając o ścianę, zostawia na niej brudne ślady. O ile ściana jest pomalowana farbą zmywalną, da się ją umyć, ale jeśli nie, to po prostu pobrudzi się szybciej niż w domu, w którym nie mieszka pies.
Nie można pominąć psich niedomagań, które niejednokrotnie dają o sobie znać w domu. Pies przecież może czymś się zatruć, a co za tym idzie – wymiotować lub dostać biegunki. W takich sytuacjach czeka nas dodatkowe sprzątanie, a bezwzrokowe odnajdywanie nieczystości na podłodze nie jest przyjemne. W przypadku wymiotów rzecz jest o tyle łatwiejsza, że najczęściej słychać, gdzie pies to zrobił, więc obszar poszukiwań znacznie się zawęża. Jeżeli psu raz za razem zdarzają się kilkakrotne wymioty, dobrze lekko przytrzymać go za obrożę, by nie przemieszczał się i wymiotował w jednym miejscu, co znacznie ułatwi sprzątanie.
Bywa i tak, że pies przewodnik podczas spaceru wytarza się w jakichś psich „perfumach”, a jak powszechnie wiadomo, ludzkie i psie gusta w zakresie pięknych zapachów różnią się diametralnie. Dla ludzi zapach padliny czy odchodów jest po prostu nie do zniesienia, gdy tymczasem dla psa to woń niezwykle atrakcyjna. Nie ma innego wyjścia, jak tylko wykąpać takiego „wyperfumowanego” psiego dżentelmena. Przy czym sprzątanie łazienki po takiej kąpieli, a niejednokrotnie i wietrzenie mieszkania, stanie się absolutną koniecznością.
Z pewnością posiadanie psa przewodnika nie przyczyni się do poprawy czystości mieszkania, przeciwnie nawet, dbanie o nią będzie znacznie trudniejsze, niż gdyby psa nie było. Krótko mówiąc, konieczność dokładniejszego i częstszego sprzątania jest wpisana w życie i pracę z psem przewodnikiem. W zamian właściciel otrzymuje jednak wielką niezależność, aktywność, radość i niepowtarzalną więź ze zwierzęciem. Ja osobiście płacę tę cenę z ochotą.
Pies przewodnik a inni domownicy
Praca, czy może raczej należałoby powiedzieć współpraca z psem przewodnikiem, opiera się nie tylko na wydawaniu i wykonywaniu komend, lecz przede wszystkim na bardzo silnej więzi oraz wzajemnej przyjaźni i zaufaniu. Pies wie, że człowiek jest jego „szefem”, że kieruje pracą, wspiera i docenia pomoc, jaką zwierzę mu daje. Człowiek natomiast ma pewność, że jest dla psa kimś najważniejszym, kimś, dla kogo pies będzie pracował najlepiej jak potrafi.
Dlatego ogromnie ważne jest, żeby niewidomy właściciel sam zajmował się swoim psem przewodnikiem, tzn. karmił go, wyprowadzał na spacery, pielęgnował i bawił się z nim. Pies musi wiedzieć, że wszystko, co jest dla niego ważne i dobre, na przykład jedzenie, pieszczoty czy zabawę, otrzymuje od swojego niewidomego pana. Jeśli bowiem ze strony pana spotykałyby psa wyłącznie wymagania, czyli tylko praca, inni zaś domownicy bawiliby się z nim, karmiliby go, głaskali, dawali mu smakołyki, to czworonóg bardzo szybko uznałby, że ci, którzy zapewniają mu miłe spędzanie czasu i pyszne jedzenie, są dla niego o wiele bardziej atrakcyjni niż ten, kto każe mu pracować. Bywa, że głaskanie czy zabawa z domownikami nie wpływa ujemnie na jakość pracy niektórych psów, lecz zdarza się to dość rzadko. Tutaj, jak w wielu innych sytuacjach, decyzja należy do właściciela. Jeżeli pozwoli na zabawy i bliskie kontakty psa przewodnika z domownikami, w większości przypadków musi się liczyć ze spadkiem jakości jego pracy i z trudnościami w nawiązaniu prawidłowej więzi.
Oczywiście, nic się nie stanie, gdy na spacer z psem przewodnikiem wyjdzie inny domownik, ponieważ akurat pan ma grypę. Rzecz w tym, aby wyręczanie nie stało się zwyczajem. Ja na przykład nie mieszkam na co dzień z rodziną, więc gdy przyjeżdżam na weekend, z psem nieraz wychodzi tata, by zmęczona pracą córeczka mogła dłużej pospać.
Zachowanie psa przewodnika w domu
Pies przewodnik w domu, tak zresztą jak w każdym innym miejscu, powinien przestrzegać ustalonych zasad zachowania. Pies bowiem ma myślenie czarno-białe, czyli albo coś wolno, albo czegoś nie wolno. W jego pojmowaniu nie mieści się to, że określone zachowanie jest akceptowalne w jednych warunkach, a niedopuszczalne w innych. Dlatego jeśli raz psu na coś się pozwoli, to pomyśli, że skoro raz mógł to zrobić, to będzie mógł znowu. Nie można, na przykład, pozwalać psu spać w łóżku, a potem zabronić mu tego, bo akurat zmieniło się pościel. Jeśli z kolei da się psu smakołyk przy stole, nie będzie rozumiał, dlaczego następnym razem odgania się go od stołu i odsyła na miejsce. Dlatego na wszystkie nieakceptowalne zachowania psa należy reagować i korygować je słowami: „fe”, „źle” lub „nie”, zależnie od tego, do jakiego słowa korekty pies został przyzwyczajony. Kiedy natomiast ktoś z domowników zauważy niedopuszczalne zachowanie psa przewodnika, powinien o tym poinformować właściciela, który ma korygować jego zachowania.
Dobrym sposobem na dyscyplinowanie psa, gdy na przykład mają przyjść goście i pan nie chce, żeby się z nimi witał, jest odesłanie go na miejsce, tj. na jego legowisko. Można mu tam dać ulubioną zabawkę, powiedzmy kong wypełniony czymś pysznym, co pies będzie przez dłuższy czas wylizywał.
Czworonożny student
Pies przewodnik może mieć wpływ na zwiększenie aktywności życiowej osoby niewidomej, ponieważ poruszanie się z nim jest szybkie, bezpieczne i wygodne. Wiele osób, gdy już ma psa przewodnika, decyduje się na rozpoczęcie studiów. Bywa też, że w trakcie studiów ubiega się i otrzymuje psa przewodnika, żeby poprawić swoją mobilność, a zaoszczędzoną w ten sposób energię spożytkować na inne ważne rzeczy – na naukę, życie towarzyskie, uprawianie sportu.
Podczas zajęć na uczelni psa przewodnika i jego właściciela obowiązują te same zasady co wszędzie, a to znaczy, że to właściciel odpowiada za zachowanie psa oraz za jego relacje z otoczeniem. W czasie trwania zajęć pies przewodnik może leżeć pod krzesełkiem bądź stolikiem. Dobrze, żeby nie zajmował sobą przejścia, bo wtedy ani nie będzie przeszkadzał innym, ani nikt go nie nadepnie. Psy przewodniki są uczone pozostawania przez dłuższy czas spokojnie na jednym miejscu, dlatego leżenie podczas wykładów nie powinno stanowić problemu dla dobrze wyszkolonego czworonoga. Trzeba jednak pamiętać, by po takim kilkugodzinnym maratonie wykładowym zapewnić psu odpowiednio długi spacer i, o ile to możliwe, spuścić go nawet ze smyczy, żeby się wybiegał i dał upust nagromadzonej energii. Jeżeli zajęcia trwają cały dzień, nie wystarczy tylko porządny spacer po ich zakończeniu. Trzeba wtedy wyprowadzić psa jeszcze w przerwie w środku dnia. Jeśli to możliwe, osoba mająca psa przewodnika powinna zlokalizować okoliczne trawniki, aby nauczyć się dochodzić do nich z białą laską. Pozwoli jej to samodzielnie wyprowadzać psa. Jeżeli jednak właściciel psa nie wie, gdzie mógłby z nim wyjść, może poprosić o pomoc kogoś z grupy albo wydać komendę psu, by ten doprowadził go do trawnika i dopiero tam zdjąć mu uprząż.
Rozsądnie jest też nosić ze sobą na uczelnię niedużą miskę na wodę, by można było napoić psa przy okazji korzystania z łazienki. W sprzedaży są składane miski silikonowe, które z łatwością mieszczą się nawet do torebki.
Relacje psa przewodnika z innymi studentami powinny układać się podobnie jak jego relacje z domownikami osoby niewidomej. Studenci z grupy, zwłaszcza ci bardziej zaprzyjaźnieni, mogą pomóc np. w wybieganiu psa po zajęciach lub w przerwie. Ich pomoc będzie polegała na informowaniu właściciela o tym, co pies robi, jednak przywoływanie i dyscyplinowanie go muszą należeć do osoby niewidomej.
Zgodnie z obecnie obowiązującym prawem do studenckiej stołówki również można się udać z psem przewodnikiem. Na komendę „ławka” pomoże on odnaleźć wolne krzesełko. Jeżeli osoba niewidoma sama nie zdoła znaleźć takiego miejsca, gdzie pies mógłby leżeć spokojnie, to albo powinna poprosić kogoś o jego wskazanie, albo postarać się tak ułożyć psa, by mieścił się całkowicie pod stolikiem lub krzesełkiem. Można w ten sposób uniknąć wielu nieprzyjemnych, a nawet bolesnych dla psa sytuacji, jak podeptanie go czy oblanie zupą.
Niestety, pies przewodnik nie pomoże raczej w przyniesieniu obiadu. Tutaj już radziłabym poprosić kogoś o pomoc, ponieważ samodzielna próba przeniesienia tacy w wąskich przejściach pełnych zaaferowanych i głodnych młodych ludzi prawdopodobnie skończy się porażką. W czasie posiłku dobrze jest stale trzymać smycz, bowiem możemy wtedy kontrolować, czy pies leży spokojnie, czy może akurat przyszło mu do głowy zainteresować się talerzem sąsiada. Wprawdzie pies przewodnik jest uczony ignorować jedzenie leżą w zasięgu jego oczu i nosa, jednak to przecież żywa istota i czasem czynnik rozpraszający bywa silniejszy niż jego profesjonalizm. Jeśli więc pies przejawia skłonność do „organizowania sobie” dodatkowej żywności, należy pamiętać, aby podczas przemieszczania się po stołówce zwracać uwagę na to, czy nie przeprowadza „lustracji” mijanych talerzy.
Mieszkanie z psem przewodnikiem w akademiku lub na stancji jest oczywiście możliwe. Obowiązują tu te same zasady jak przy zamieszkiwaniu w domu. Myślę, że przy odrobinie dobrej woli obu stron, tj. studenta i kierownictwa akademika / właściciela stancji można prawidłowo ułożyć wszystkie sprawy związane z zamieszkiwaniem czworonożnego pomocnika w tych miejscach. Z tym że właściciel stancji ma prawo nie życzyć sobie, by w wynajmowanym od niego pokoju / mieszkaniu kwaterował pies przewodnik. Na to, niestety, nic nie można poradzić, ponieważ takie mieszkanie jest terenem prywatnym i nikt nie ma obowiązku wpuszczać tam osoby z psem przewodnikiem. W przypadku odmowy wynajęcia mieszkania trzeba zwyczajnie uzbroić się w cierpliwość i szukać kolejnego lokum.
Na szczęście życie studenckie to nie tylko nauka. Studenci chodzą na koncerty, mecze, do kina albo po prostu zwyczajnie idą ze znajomymi na piwo. Czy pies przewodnik może uczestniczyć w tego rodzaju wydarzeniach? Oczywiście tak. Jednak zanim osoba niewidoma uda się na przykład na koncert rockowy, powinna przemyśleć i zdecydować, czy dla jej psa przebywanie przez kilka godzin w ogromnym hałasie nie będzie większym stresem niż samotne pozostanie w domu albo pod opieką osoby zaprzyjaźnionej. Słowem, wybierając się na wszelakie imprezy, właściciel musi mieć na uwadze nie tylko swoje prawo do wejścia z psem na koncert czy do dyskoteki, lecz także, a nawet przede wszystkim dobro, zdrowie i bezpieczeństwo zwierzęcia. Niewidomy bowiem najlepiej zna swojego psa i będzie wiedział, czy może pójść z nim na koncert rockowy. Natomiast w asyście psa przewodnika spokojnie można pójść na piwo, przy czym podobnie jak w innych miejscach publicznych właściciel powinien stale nad nim panować i kontrolować jego zachowanie. Trzeba też zwracać baczną uwagę na to, jak wobec psa zachowują się inni goście pubu – czy nie próbują go głaskać, zaczepiać i rozpraszać. Dlatego źle byłoby, gdyby właściciel psa, zajęty imprezą, stracił kontrolę nad rzeczywistością. Być może więc pies przewodnik będzie dobrym sposobem na rozwijanie w sobie wstrzemięźliwości i umiarkowania, a to – przy okazji – znacznie zmniejszy ryzyko związane z „cierpieniami dnia następnego”.
Pies przewodnik w miejscu pracy
Pies przewodnik osoby niewidomej może przebywać razem z nią w miejscu pracy. Jednak, tak jak wszędzie, muszą zostać ustalone pewne zasady, których i właściciel psa, i inni pracownicy powinni przestrzegać. Oczywiście, to osoba niewidoma opiekuje się swoim psem. Dba o to, żeby został wyprowadzony na spacer, by miał cały czas dostęp do świeżej wody i to ona zapewnia mu bezpieczne i wygodne miejsce do leżenia. Inni pracownicy, jeśli chcą, mogą w sytuacjach awaryjnych pomóc w wyprowadzeniu psa czy w innych czynnościach z nim związanych, lecz nie mogą przejąć nad nim opieki. Nie mogą bawić się z nim ani go głaskać, jeśli właściciel na to nie pozwala. Nie wolno im wykorzystywać swojego wyższego stanowiska do wymuszania pozwolenia na zabawę czy zaprzyjaźnianie się z czworonogiem. Niewidomy pracownik może wyprowadzić swojego psa na spacer albo w przysługującej mu przerwie, albo po pracy, ponieważ nawet przy ośmiogodzinnym dniu pracy przeczekanie tego czasu bez toalety nie jest dla zdrowego psa problemem. Rzecz jasna, kiedy wychodzi się po ośmiu godzinach pracy, spacer musi być dłuższy niż pięciominutowe wyjście na szybką toaletę.
Legowisko można umieścić np. pod biurkiem czy w kącie pokoju, czyli w miejscu, w którym nikomu ono nie przeszkadza i które jest zaciszne. Bardzo dobrze, jeśli legowisko znajduje się jak najbliżej właściciela psa, tak by zwierzę widziało swojego pana. Miskę natomiast najlepiej postawić tam, gdzie nikt nie będzie na nią wpadał i gdzie łatwo będzie zetrzeć podłogę, np. w łazience lub pomieszczeniu socjalnym. Legowisko mojego psa przewodnika znajduje się pod biurkiem, zaś miska stoi w kuchence.
Z psem do kościoła?!
Podczas mojej prawie trzyletniej pracy z psem przewodnikiem wielokrotnie zdarzało mi się słyszeć ten okrzyk zabarwiony zdziwieniem, niezrozumieniem i świętym oburzeniem. Z pewnością autorzy takich wykrzykników nie wiedzą, że decyzja episkopatu Polski z marca 2010 r. gwarantuje osobom niewidomym wstęp z psami przewodnikami do świątyń katolickich i innych miejsc kultu religijnego, by mogły uczestniczyć w życiu duchowym na tyle, na ile tego chcą.
Oczywiście to, że prawo sankcjonuje obecność psa przewodnika w kościele, nie zwalnia osoby niewidomej od odpowiedzialności za panowanie nad psem i kontrolowanie jego zachowania. Z uczestnictwem w nabożeństwach rzecz się ma podobnie jak z uczestnictwem w wykładach i innych wydarzeniach wymagających od psa długotrwałego leżenia w jednym miejscu. Dla dobrze wyszkolonego psa przewodnika nie powinno stanowić to problemu. Trzeba tylko zadbać, aby pies, leżąc, nie tarasował przejścia innym wiernym. Zimą dobrze jest nosić z sobą niewielki kocyk, by pies nie musiał leżeć na zimnej, kamiennej podłodze. Jeśli chodzi o siedzenie w ławkach, ja siadam zwykle z samego jej brzegu, by pies mógł leżeć swobodnie obok mnie, bez wchodzenia do ławki i uderzania uprzężą o jej elementy. Jednak o ile istnieje taka możliwość, wolę wybierać ławki boczne, rozmieszczone wzdłuż ścian, lub takie ławki ustawione w rzędy, przed którymi nie ma bezpośrednio następnej ławki..
W początkach naszego wspólnego chodzenia do kościoła mój pies przewodnik myślał, że fakt, iż ja wstaję, oznacza również dla niego konieczność ruszenia z miejsca. Teraz jednak nauczył się, że mogę siadać, wstawać i klękać, a idziemy dopiero wtedy, kiedy dam mu wyraźny sygnał smyczą.
Kiedy chcę pójść do spowiedzi, proszę kogoś o podpowiedź, gdzie znajduje się konfesjonał i podchodzę tam z psem. Jeżeli jest kolejka, to proszę osobę, która stoi przede mną, żeby powiedziała mi, że odchodzi od konfesjonału. Zresztą przeważnie można to usłyszeć. Kiedy wiem, że mogę podejść, wydaję psu komendę „naprzód” i podchodzimy. Następnie ja klękam na stopniu, a pies kładzie się spokojnie obok mnie i czeka. To samo dotyczy takich konfesjonałów, do których najpierw należy wejść przez drzwi, a potem uklęknąć – do tego pomieszczenia wchodzimy razem z psem. Z przystępowaniem do Komunii Świętej bywa różnie, ponieważ jeśli osoby ustawiają się w szereg, a ksiądz przechodzi i po kolei rozdaje komunię, staram się usłyszeć, gdzie taki szereg się formuje i podejść tam z psem. Gdy wiem, że stoję w dobrym miejscu, każę psu usiąść i trzymając krótko smycz, czekam, aż ksiądz udzieli mi komunii. Później wydaję psu komendę „ławka” i idziemy do tej ławki, którą pies pokaże. Myślę, że nie zawsze jest to ta sama ławka co wcześniej, dlatego kiedy idę do komunii czy spowiedzi, zawsze zabieram ze sobą plecak, choć na czas trwania mszy nieraz go zdejmuję. Jeśli natomiast w danym kościele panuje zwyczaj podchodzenia do komunii jedną stroną, a powrotu drugą, wtedy słucham, gdzie idą inni i podążam za nimi. Słyszę też, że zbliżamy się już do księdza, choć dość często ktoś mnie o tym informuje.
Po zakończonej mszy wydaję psu komendę „wyjście” i zwykle bez problemu je odnajdujemy. Czekam tylko chwilę, żebyśmy nie musieli przepychać się przez największy tłum. Jeśli znam daną parafię i wiem, o której godzinie jest msza dla dzieci, staram się na nią nie chodzić. Robię tak z dwóch powodów. Po pierwsze nie chcę, żeby dzieci rozpraszały mojego psa, próbując go głaskać, cmokając do niego i zachwycając się nim, bo wtedy musiałabym skupić się na dyscyplinowaniu dzieci i psa, zamiast na uczestnictwie w nabożeństwie. Drugi powód jest w zasadzie podobny – dzieci zaciekawione psem przewodnikiem nie byłyby w stanie skoncentrować się podczas mszy.